niedziela, 7 listopada 2010

Pasztetos

 Pasztet sojowy

Oto tak spontanicznie naszła mnie ochota na jakieś danie ze strączkowych. Trochę poszukiwań w internecie i tak właśnie natknęłam się na ten przepis. Wymaga trochę zachodu, lecz efekt przerósł zdecydowanie oczekiwania. Smak dość charakterystyczny, bardzo łagodny, jednak podkreślony przyprawami. Doskonały pomysł na nową kompozycję kanapkową!
(Przepis zgodny z South Beach - od fazy I)

Składniki:
- dwie szklanki nasion soi
- ok. 3 garści suszonych grzybów namoczonych przez kilka godzin w zimnej wodzie
- 1 duża marchew
- 1 duża pietruszka
- 1,5 średniej cebuli (lub 2 małe)
- łyżka oleju
- 2 jajka
- przyprawy: pieprz, sól, kminek, majeranek, papryka słodka
- 3 łyżki bułki tartej + 2 do wysypania formy
- łyżka margaryny do wysmarowania formy

Sposób przygotowania:
Soję dzień wcześniej namoczyć(ok. 12h) w duże ilości zimnej wody. Następnego dnia wodę odlewamy, nasiona przenosimy do garnka, zalewamy dużą ilością zimnej wody - ok. trzykrotnie większą niż ich objętość. Pierwsze 10-15 minut gotujemy na dużym ogniu, pilnując, by nie wykipiało; trzeba szumować. Potem gotujemy na małym ogniu. Całkowity czas gotowania 75-120 minut. Po tym czasie odcedzamy soję i jeszcze gorącą mielimy (2-4 razy, w zależności ile macie cierpliwości ;)) - rozdrobniona na zimno ma kaszowatą strukturę.
Zabieramy się za resztę składników; marchew, pietruszkę umyć, oczyścić, ugotować. Cebulę oczyścić, poszatkować, zeszklić na oleju. Grzyby odsączyć, odcisnąć nadmiar wody, zmiksować, do blendera można wrzucić też marchew, pietruszkę i cebulę. To wszystko dodajemy do zmielonej soi. Dodajemy jajka i bułkę tartą. Wyrabiamy masę. Jeśli jest za gęsta, można dodać odrobinę wody z gotowania soi. Doprawiamy wedle uznania, jednak pamiętać trzeba, że soja sama w sobie nie ma wyrazistego smaku, także przypraw nie żałować ;)
Masę przełożyć do formy nasmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180-200 stopni C, piec50 minut. Zajadać ze smakiem ;P

3 komentarze:

  1. nazwa w tytule bardzo mi się też podoba:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jakość nie mam odwagi spróbować soi... chociaż Twój Pasztetos (Genialna nazwa!!!) wygląda naprawdę pasztetowo:) Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń